sobota, 24 grudnia 2011

Rozdzoał.9

 Życzę Wszystkim Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.


Cisza jak zapadła przed chwilą uświadomiła mi, że jednak kocham ten świat, który sprawia, że serce zaczyna bić szybciej. Kaze, który niespodziewanie cofnął się kilka kroków do tyłu i spojrzał na Kagome, która wymierzała w niego strzałą. Jej ręka nie drżała, lecz oczy ciskały piorunami nie wiedziałam tak na prawdę, do kogo mierzy do Kaze czy może do mojego wilka, który próbuję odgryźć głowę Inysha.  Nie spodziewanie znikł pozostawiając po sobie nie pokój oraz irytacje, która sprawiała, że ziemia gdzie stał wybuchła i w tle można było usłyszeć dźwięczny śmiech. Przestraszona tym dziewczyna wystrzeliła strzałę, która musnęła policzek białowłosego pozostawiając krwisty ślad na policzku.

- Kagome- chan mogłaś bardziej uważać byś prawie zapieczętowała Inuysha. – Spokojnie odpowiedział Miroku.

- Przepraszam Inuysha wystraszyłam się. – Odpowiedziała ze skruchą dziewczyna, która pospiesznie się zbliżyła do chłopaka.

Inuysha nadal był w szoku, gdy poczuł jak strzała przeleciała koło jego twarzy miał wrażenie, że kolejny raz cofnął się w przeszłość. Jego złociste oczy otrząsnęły się, gdy poczuł, że jest do dziewczyny przytulony.

- Przepraszam Inuysha nie chciałam cię skrzywdzić bardzo cię to boli. – Zatroskaniem spojrzała na zraniony policzek.

- Nic się nie stało Kagome. – Odpowiedział jej niespodziewanie wyczuł, że dziewczyna ma z tyłu za sobą coś puszystego, co się rusza pod wpływem dotyku.

- Kagome…

- Co się stało Inuysha.  – Odpowiedziała i bardziej się wtuliła w niego.

Żyłka na skroni białowłosego hanyou drgała niespodziewanie z każda minutą rosła.

- Shippo… - warknął walnął liska pięścią w głowę aż urósł guz wielkości strusiego jajka.

Tym czasem prawdziwe Kagome nadal spoglądała na Inu, który zemścił się na małym lisku za podstęp. Lecz później i tak musiała poskromić wybuchowy temperament białowłosego, bo biedny Shippo był prawie nie żywy. 

- Inuysha wystarczy już tego Osuwari. – Westchnieniem wykrzyknęła i podeszła do nich.

- Ale… - chciał jej coś wytłumaczyć, lecz dziewczyna przerwała jemu.

- Zachowujecie się jak małe dzieci a przecież nimi już nie jesteście. – Powiedziała to na wyraz spokojnie.

- Przepraszam. – Wyszeptał ze skruchą Shippo a za plecami pokazał język Inu.

Patrzałam na ich przekomarzania, lecz i tak byłam myślami gdzieś indziej czułam, że powinnam iść dalej. Głowa zaczęła mi coraz bardziej boleć nie jestem w stanie racjonalnie myśleć czy nawet iść. Wilki wyczuli mój brak siły i postanowili żebym na jednych z nich usiadła, lecz duma mi nie pozwoliła. Na drżących nogach udałam się w drogę już miałam wyjść z wioski, gdy nagle poczułam nie pokój śmierć zajrzała mężczyźnie, którego chciałam po raz kolejny poznać. Zemdlałam.

Miałem przed oczami czerwone mroczki, które pozbawili mi czuć tylko nienawiść oraz zapach śmierci. Abumi trzymała się za rękę, która została brutalny sposób wyrwana z jej ciała. Krew spływała z niej był to widok nędzy i rozpaczy, lecz i tak dumnie stała naprzeciw mnie. Jej zacięty wyraz twarzy sprawił, że krew wrzała mi coraz bardziej głód śmierci smakował jak nigdy dotąd.

- Zabije cię. – Wy warczała na granicy nieświadomości niespodziewanie trzymała w dłoni miecz.

- Tak czuje smak twojej śmierci na ustach. – Mroczny głos wydobył się z moich warg.

Kobieta, choć czuła przeraźliwy ból nadal wymierzyła kolejny precyzyjne cięcie, które celnie trafiało w moje ciało. I również i ja byłem cały we posoce, która sprawiała, że kolejny raz rozciąłem jej policzek. Kobieta była w amoku i nie zwróciła na to szczególnej uwagi rozdrażniło mnie to. Chciałem usłyszeć jej krzyki a ona nie sprawiła przyjemności miecz jej wypadł z dłoni. Obnażyłem kły i nadepnąłem na jej narzędzie przeklęła, lecz i tak chciała sięgnąć jego. Gdy tak po niego sięgała kopnęłam ją poleciała na drzewo po oddali rozniósł się dźwięk łamiących się kości. Z jej ust wydobyła się krew mętny wyraz oczu był oznakom oszołomienia i bólu, jakim było przebicie ramienia oraz wyrwanej ręki. Patrzyłem jak chwile później próbuje się wyswobodzić.

- Dlaczego mnie śledziłaś? – Rozniósł się przeraźliwy głos w lesie.

piątek, 9 grudnia 2011

Rozdział.8

Czułem z każdą chwila, że tracę siły z ledwością mogłem wstać, lecz nie mogłem się podać, bo wiedziałem, że gdzieś jest ona, która czeka na mnie. Postanowiłem zacisnąć zęby próbowałem walczyć z trucizną, która rozprzestrzenia się po moim ciele, gdy się ruszam i po kilku minutach ciężkiego wysiłku stanąłem chwiejnie na nogach. Patrzyłem na nią jak jej bordowe czerwone włosy powiewały na lekkim wietrze jej granatowe oczu iskrzył żądzom mordu i wiedziałem, że ta chwila jest dla mnie decydująca postanowiłem ponownie zawalczyć, lecz jakiś głos rozniósł się po mojej głowie i wyszeptał mi słowa.

Abumi zaciekawieniem patrzała jak mężczyzna próbuję w stanąć i walczyć była zadowolona z szybkiego zakończenia zadania. Lecz jej intuicja podpowiadała żeby nie być takim pewnym szczęścia przecież to on w szale zabił Naraku. Choć teraz wydawał się na granicy życia i śmierci, lecz w jego oczach można zobaczyć płomyczek desperacji. Na ten widok przeklęła i dopiero w tej chwili zobaczyła jak z Sesshomaru się dzieje coś dziwnego. Miał zamglone oczy usta otwarte i coś szeptał i patrzał się na Tenseiga tak jak by z nią rozmawiał. I nagle spojrzał na kobietę obnażył złowieszczym uśmiechu swoje kły. I był już koło niej ona z niedowierzaniem patrzała na przeciwnika.

- Jeszcze masz siłę.

- Tak mam przygotuj się.

Gdy to powiedział uderzył ją w twarz miała na policzku szramy po jego pazurach. Pomasowała ranę i ze wściekłością chciała jego mieczem przepołowić, lecz jej to się nie udało, bo mężczyzna przeskoczył nad jej głową. A ona patrzała oniemiała na niego.

- Pożałujesz będziesz błagał mnie o szybką śmierć.

- Tak? A może jednak to ty będziesz mnie błagała?

I uśmiechnął się delikatnie, lecz chwile później zadrżał i podszedł do Abumi tak, blisko że, mógł jej zapach poczuć pachniała fiołkami. Granatowo oka z przerażeniem patrzała jak on wyciąga do niej dłoni a ona chce ją obciąć, lecz coś jej nie pozwala tego uczynić. Zadrżała serce biło jej w piersi tak jak by miało w każdej chwili wyrwać się czuła, że, w pewnym monecie mogła przyznać przed samą sobą jej godzina wybiła. I poczuła na swoim ramieniu delikatny dotyk przez chwile był nawet przyjemny przez chwile, gdy nie poczuła straszliwego bólu, jaki był przez wyrwanie ręki.

- Słota jesteś. - Zaczął swoją dłoń zlizywać żeby zasmakować jej krwi.

- Ty palancie to bolało i jestem oszpecona! - Krzyknęła kobieta, która trzymała dłoń na ranie przez palce krew spływała.

Ale to nie było koniec ta zabawa miała trwać tak długo do puki jemu się nie znudzi. W jego uszach biła muzyka śmierci po raz kolejny ją usłyszał zapach śmierci jego opętał.  Śmierć zajrzała w kobiecie w oczy a demon obnażył swoje mordercze kły.

Niedaleko gdzie rozgrywała się walka pomiędzy Sesshomaru a Abumi stała kobieta jej białe włosy miała zapięte w kok była niewidoma, ale miała dar, dzięki czemu mogła widzieć tego, co niektórzy nie mogą zobaczyć. Niespodziewanie podszedł do niej niebiesko włosy mężczyzna, który kochał rozlew krwi tą samą miłością, co tą tu kobietę.

- Nie powinnaś tu stać sama a co by było jak by ktoś cię zakatował. - Przez chwilę można w jego glosie było wyczuć nutkę niepokoju.

- Ty jesteś mym rycerzem. - Uśmiechnęła się delikatnie chciała jego dotknąć, lecz by jej się to nie udało gdyby on nie złapał jej ręki.

- Wiem, ale, nie powinnaś tego robić obiecaj mi.

- Nie mogę tego ci obiecać.

-Dlaczego?

- Mam dla ciebie zadanie powstrzymaj... - Już miała odpowiedzieć, kogo gdy się osunęłaby upadła gdyby jej nie złapał mężczyzna.

- Nie powinnaś się tak męczyć.

Wziął ją na ręce i poszedł nie patrząc na walczących jego oczy wyrażały smutek jak niósł jej ciało i patrzył na nią. Naprzeciw niego wyszli trzech kolejnych mężczyzn, którzy mieli w oczach troskę jak zobaczyli nieprzytomną kobietę.

środa, 23 listopada 2011

Uśpienie zwierzaczków

Smutna i tragiczna sytuacja jest zapadła decyzja, że schronisko w Józefowie ma być zlikwidowane. 600 psów oraz 30 kotów ma być UŚPIONYCH. Proszę was zastanówcie się czy by ktoś nie wziął tymczasowo jakiegoś zwierzaczka. Będzie zbierana karmy dla zwierzaków oraz hoteliki dla zwierzaczków które nie powinni tak umierać. Artur Starosz nr.tel: 668249268  Ula Kurek 880822051. Tu chodzi o czyjeś życie które nie powinno być w taki sposób przerwane.

Dziękuje

sobota, 12 listopada 2011

Rozdział. 7

Inuysha i reszta jego towarzyszy przyglądali się jak rozwija sytuacja po między Rin a tajemniczym Kaze wyczuwało się w powietrzy niepokój. Rin gotowała się do walki jak nigdy dotąd wyprostowana i czekała na ruch mężczyzny jego aura, choć nie była niebezpieczna to tak odpychająca, że, aż mdli. Nagle coś ugryzło Inuyshe bez zastanowienia zgniótł intruza i wytarło o czerwone spodnie.

- Och nareszcie Inuysha myślałem, że cię nie znajdę.

-Myoga, co ty tu robisz. - Krzyknęli jednocześnie towarzysze białowłosego hanoyou.

- Inuysha nie pozwól żeby Kaze zabrał Rin.

-, Dlaczego? - Zapytała Sango a Miroku rozglądał się za potencjalnym zagrożeniem.

-Rin jest córką Strażniczki Życia, która będzie następczynią i najpotężniejszą z Bogów Władczyni Ciszy ma do dyspozycji cztery wilki: Hokage, Enko, Worg i Enma. On chce ją przyprowadzić do Lorda i tam ją zgładzić dla jej mocy.

- Skąd to wiesz, że Rin jest Boginią. – Wyszeptała zaskoczeniem Kagome. A Inysha przysłuchiwał się z każdym nową informacją robił się blady.

- Od zawsze była Boginią została zesłana na ziemię z powodu Lorda, który chciał ją zgładzić.

- Jak to się stało, że, znasz tę historie Myoga. - Zapytała się po raz kolejny Kagome.

-, Bo tak na prawdę to dowiedziałem się od Lord Inu no Taisho-sama, który dowiedział się od matki Rin. I to jest wszystko, co wiem.

- Do prawdy coś mi się wydaje, że, nie chcesz mi czegoś jeszcze powiedzieć Myoga. – Odpowiedział niespodziewanie Inu, który był od dłuższego czasu cicho, który z intensywnością patrzał na pchłę.

- Naprawdę powiedziałem wszystko, co wiem. - Posępnie i jakoś nie wyraźnie powiedział.

Już zamierzałam zakatować, gdy nagle zostałam powstrzymana przez białego wilka tego, co nie dawno ja próbowała żeby nie atakował. Wiec czekałam na ruch Kaza irytował mnie i miałam wrażenie, że on specjalnie mnie wyprowadza z równowagi. Nie zaskoczyło mnie ponowienie wizja białowłosego mężczyzny wysoki szczupły, lecz dobrze zbudowany podświadomie wiedziałam, że ma zimne oczy, lecz dla mnie zawsze ciepłe. I nagle ten sam mężczyzna jest martwy zapach krwi tak mnie mdli, że próbuje powstrzymać wymioty drżę na całym ciele i coś zimnego przeszywa moją pierś. Wzdrygam się i wizja mija tak niespodziewanie jak się zaczęła. Poczułam taką pustkę, że chciałam tak głośno krzyczeć tak mnie to bolało chce to ugasić, lecz nie potrawie. Nienawiść oraz samotność tak mnie obezwładniła, że czułam przez moje ciało jak przechodzi dziwna moc, która nie pozwala zapomnieć o mężczyźnie.

- Co się stało, że nie jesteś już taki wygadany jak na początku.

- Bierz na smycz pieski, jeśli chcesz żebym cię zaprowadził do osoby, która zna twoje prawdziwe pochodzenie. - Uśmiechnął się fałszywie.

- Tak na pewno ci pozwolę nie wtrącaj się hanoyou jak ci życie miłe. – Mój głos był wyrazisty i groźny nawet nie patrzałam na niego.

-, Kim jesteś żeby mnie pouczać. – Odburknął jej.

- Inuysha. - Krzyknęła Kagome tym razem ona chciała jego powstrzymać, lecz się nie udało.

Mnie nie interesował on i co robił, bo byłam bardziej zainteresowana osobą, która stała przede mną.
Podeszłam do niego ziemia trzęsła się pod każdym moim krokiem zaczął wiać wiatr słonce zaszło i postała złowroga atmosfera. Inuysha już prawie był koło mnie, gdy nagle przednim zmaterializował się trzeci wilk. Był większy od pozostałej dwójki potężniejszy i niebezpieczny czarne jak noc futro i srebrno złote oczy. Warczał ostrzegawczo, ale chłopak się nie przejmował tym i dalej szedł, gdy nagle spostrzegł, że jest przyparty do ziemni nie wiedział jak to mogło się stać. Przecież nagle stał a teraz leży na ziemni i nie partowi poruszyć się nawet palcem i nagle napotkał tę mordercze spojrzenie.  Poczuł po raz pierwszy taki strach, że nie mógł zrozumieć swojej reakcji własnego ciała.
Rin już zamierzała się do morderczego ciosu, gdy poczuła, że komuś grozi śmiertelne niebezpieczeństwo i wiedziała, że to była pułapka. Podstępna intryga, która miał na celu udaremnienie spotkania, które pozwoliło na wyjaśnienia.

- A wiec Kaze chcesz poczuć smak porażki z przyjemnością ci to zademonstruje.

- Ależ jesteś taka zimna i oschła nie poznaje cię a tak nie dawno byłaś ucieleśnieniem niewinności i dobroci.

- Tak to prawda masz szczęści.  Przecież powinieneś wiedzieć, że kobieta zmienną jest.

- Jesteś całkiem urocza, gdy tak gniewnie odpowiadasz.

- Za chwile poznasz mój gniew na własnej skórze i zapewniam cię to nie będzie nic przyjemnego.

- Ależ, dlaczego tak mówisz Rin przecież nic ci nie zrobiłem. Wiec, choć zemną proszę cię. - Wyciągnął w jej stronę dłoń.

piątek, 4 listopada 2011

Rozdział.6

Chodziłem już tak od jakiegoś czasu po okolicy i wyczuwam ten drażliwy zapach, który był tak wszędzie nie pozwalał mi na wytropienie Rin.  Gdy już mam go w zasięgu rąk to mi umyka doprowadzając mnie do furii zgrzytam zębami czasami mam wrażenie, że robi to specjalnie. Pojawia się, gdy wyczuwam jej zapach jest jak Jaken denerwuje mnie tak samo. Po zastanowieniu stwierdzam, że Jaken nie jest tak wkurzający jak ten intruz, który stoi za barierą iluzji.

- Sesshomaru-san ktoś się zbliża. – Odpowiedział piskliwy głos zielonego sługi.

- Widzę idziemy.

 Tak to ta kobieta, w której jest zakochany Inuysha ciekawe, co ona robi tu myślałem, że już dawno poszła w zaświaty, ale nie a to niespodzianka. Przystanęła koło mnie popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się tak jak by coś wiedziała, czego ja nie, nie lubiłem jej bardziej niż Kagome.  Tamta druga była bardziej kobieca delikatna miałem sentyment dla niej.

-, Czego chcesz Kikyo.

- Mam dla ciebie wiadomość musisz odszukać Rin i powstrzymać Lorda.

-Nie odnoś się tak do Sesshomaru-sana glinowa kobieto pożeracz dusz. – Z pogardą wysyczał i splunął pod jej nogi.

- Zamilcz Jaken. Wiec, co ma Lord do Rin.

- On chce jej władzy i śmierci ty musisz ją odnaleźć przed nim Sesshomaru.

-, Jaki masz interes żeby mi pomagać Kikyo?  Wiec gdzie mam ją szukać?

- Z Inuysha musisz pospieszyć się nie masz dużo czasu włośnie teraz rozmawia z jego sługą.

Chciałem jeszcze ją zapytać, lecz rozpłynęła się w powietrzu jak mgła zbiłem się w powietrze a Jakien wołał za mną żebym jego nie zostawiał. Nie mogłem czekać na głupka, który wrzeszczy w kulko i ponownie zostałem powstrzymany przez niewidzialną siłę. Nie przepadam za zapachem hanoyou, ale tym razem muszę wyczuć jego. Drażni mnie, że jesteśmy braćmi, ale dziś zrobię wyjątek i nie zabije jego. Latam już kilka godzin wzdłuż lasu do moich nozdrzy dolatuje zapach Inuysha i jego towarzyszy oraz niespodziewanie Rin i trzech innych. Jak na razie ich nie widzę nagle czuje za sobą dotyk czyiś rąk na mojej szyj zaciska się pozbawia mnie powietrza? Próbuję się wyrwać z kleszczy, lecz jak na razie się nie udaje robię się czerwony z trudem biorę oddech powietrza. Ta namiastka powietrza pozwala mi się zabrać siły i wyrwać z nich czerwień zabarwia mi oczy. Nie mam już litości przed intruzem mierzymy się jest to kobieta o bordowych czerwonych włosach i dużych granatowych oczach.

- A jednak dalej ci nie pozwolę przejść psie.

- Zobaczymy mała.

Dobyła swój miecz w dłoń był większy od niej samej nacierała na mnie nie często byłem pod czyimś wrażenie, ale ona to sprawiła. Jej oczy zabłyszczeli czerwienią nie spodziewanie w drugiej dłoni znalazł się następny też taki sam duży. Władała nimi jak byli to drewniane zabawki, lecz metale ze sobą tańczyły brzęk był jak muzyka, która się rozniosła po otoczeniu. Nie czekałem na zadanie mi śmiertelnego ciosu uskoczyłem do tyłu, ale udało mi ja zranić, lecz nie było to groźnie zranienie. Ona szybko pozbierała się i szybko przebiła mi ramię trysła mi krew, która barwiła się w zielony kolor a nie czerwony. Traciłem koncentracje chciałem podejść do niej, ale nogi podemkną się ugięły. Trucizna tylko tyle zrozumiałem.

- Och nie powinieneś stracić czujności psie. I widzisz jak za to płacisz.

- Zamilcz. - Wydusiłem za ciśniętych ust szept na tyle mi pozwoliła trucizna.

- Hahaha oj bym zapominała zasmakowałeś Kła Zguby. Po dokładnym przeliczeniu pozostało ci nie całe dwadzieścia minut życia. Przygotuj się na drogę do za światów.

Chciałem walczyć, ale z dłoni mi wypadł miecz nie mogłem ponownie go wziąć, bo już nie miałem czucia w dłoniach pozostał mi tylko świetlny bicz. Raz się zamachnąłem już myślałem, że obetnę jej głowę, lecz ona unikała ciosu była szybsza niż przedtem. Osunąłem się na ziemne z ledwością ją widziałem powoli traciłem czucie w dolnych partiach ciała w ustach czułem metaliczny smak. Zdołałem się podciągnąć, żeby stanąć o własnych nogach podtrzymywała mnie Tessaiga.

- Och zapomniałam się przedstawić gdzie są moje dobre maniery mam na imię Abumi.

- Pożałujesz za chwile rozszarpie cię jak planowałem. –  Gdy tak szeptałem z desperacją żeby zaczerpnąć oddechu spływała mi z ust krew. To był już ostatni stadium działania trucizny 

- Tak próbuj może będziesz miał taką szanse. – Zadrwiła z niego podobało jej się taki widok.

poniedziałek, 24 października 2011

Rozdział.5

Minęło od naszej rozmowy prawie tydzień nawiedzały mnie sny, w którym mężczyzna pochylał się nade mną czułam od niego ciepło i spokój. Wiedziała, że tylko przy nim mogę być szczęśliwa i nagle poczułam, że murze szybko go odnaleźć, bo wyczuwałam zagrożenie. Miałam obsesje na puckie tego mężczyzny Hokage zawsze kroczył koło mnie nie spuszczał zemnie z kroku jak by się czymś się obawiał. Dotarliśmy do wioski była nawiedzana przez Youkai nagle w tłumie ujrzałam tą samą dziewczynę, którą uratowałam kilka dni temu. Jak się nie mylę miała na imię Kagome towarzyszyli jej mnich, hanoyou, mały kitsune oraz Łowczyni Demonów i chyba koci demon? Nagle poczułam, że Kagome na mnie patrzy i chce podejść, lecz zostaje potrzymana przez hanoyou.

- Rin musimy stąd odejść żeby odnaleźć Kwiat Mrozu.

- Tak wiem.

Co to jest ten Kwiat Mrozu wiem tylko tyle, że w odpowiednim czasie będę wiedzieć wiec poszliśmy dalej czułam, że byłam obserwowana? Mój towarzysz był nerwowy i drażliwy za każdym razem jak ktoś nas mijał obnażał ostre kły. Ich widok przerażał byli niczym jak harpuny, gdy na czymś się zakleszczyli rozszarpywali byli trudno takie ugryzienie wyleczyć.

- Rin po czekaj. - Rozniósł się krzyk, który sprawił, że zaintrygowana przystanęłam żebym zobaczyła, kto mnie woła.

-Nareszcie cię odnalazłem. – Niespiesznie podszedł do mnie młody mężczyzna o długich kręconych srebrzystych włosach. Jego oczy mieli barwę czerwonego wina tajemnicze i niebezpieczne.  Był wysoki szczupły miał na sobie czarny struj do niego dwa miecze po obu stronach.

-, Kim jesteś i skąd mnie znasz.

Hokage stanął po między nami tak aż tamten nie mógł mnie dotknąć nagle spostrzegłam, że każdy uciekł z wyjątkiem Kagome i reszty. Mężczyzna nie był ani człowiekiem ani Youkai, ale wiedziałam, że nie zagraża mi tak jak myślałam.

-Odpowiadaj.  - Warknęłam

-Och widzę, że jesteś drażliwa nadal szukasz jego.  - Wy warczał.

- Rin czy coś się stał.  – Usłyszałam krzyk Kagome, która chciała podejść, lecz została potrzymana przez białego wilka.

- Kagome nie podchodź. – Starał się powstrzymać przyjaciółkę od niebezpieczeństwa.

-, Ale Inuysha. – Kolejny raz nie zamierzała go posłuchać przecież mogła jakoś pomóc.


Dziewczyna chciał już się kłócić z Inuysha, gdy została potrzymana przez Sango, która pokręciła głowom i wskazała żeby była cicho. Miroku razem z Shippo zawzięcie dyskutowali a Inuysha zainteresowaniem przyglądał się Rin i nagle zadrżał. Czarny wilk razem z białym wilkiem chroniły Rin wiedziała, że jest bezpieczna nawet, kiedy biały chciał na nią skoczyć. Uniosła prawą dłoń do góry ziemia za trzęsła i postał na dłoni tatuaż dwa wilki biały i czarny razem.

- Pytam się ponownie, kim jesteś nie chciej żebym ponownie zapytała.

- Jestem Kaze i przysyła mnie Lord masz się udać ze mną.
Biały wilk podszedł z obnażanymi zębiskami do Kaze już zamierzał skoczyć, gdy powstrzymała jak na razie go jednym spojrzeniem.

-, Po co mam się z nim spotkać? I kim jest ten jak mu tam Lord?

-, Bo on wie wszystko o tobie. – Wyszeptał tajemniczo tak żeby długo nie musiała się zastanawiać.

czwartek, 13 października 2011

Rozdział.4

Nagle się ocknęłam była to już noc dokoła mnie las szumiał i ciepło bijące od ogniska nie wiedziałam, kto mógł rozpalić ognisko wiedziałam, że nie jestem sama, ale nic mi nie grozi ze strony osoby, która chowa się w cieniu. Jeszcze dobrze nie widziałam, kim ona jest i dlaczego nie chce żebym ją zobaczyłam. Zaciekawiło mnie to, lecz przez chwile poczekałam żeby się do minie przyzwyczaiła i podeszła kilka razy głęboko za czerpałam oddechu i zapytałam.

-, Co się stało, że tu się znalazłam i kim jesteś?

- Pomogłam ci jak zemdlałaś z bólu jestem Strażnikiem Życia. Nie jesteś bezpieczna, gdy jesteś sama potrzebujesz stróża Rin. Nie chce kolejny raz ci uratować życia to jest zbyt niebezpieczne dla mnie i jak dla ciebie.

- Dziękuje za uratowanie mnie, ale ja nadal nic z tego nie rozumiem?

- Wiem, bo przez moją interwencje straciłaś swoją dotychczasową pamięć i musisz znaleźć swoje wspomnienia.

- Znasz mnie po raz kolejny nie rozumiem, dla czego tak postąpiłaś? Nie wiesz jak to jest, gdy zasypiasz i budzisz się i nie rozumiesz, kim jesteś.  Zastanawiasz się, jakim byłeś człowiekiem zanim straciłaś wspomnienia. – Z każdym wypowiedzianym słowem starałam się nie krzyczeć, lecz nie zdołałam tego uczynić.  Straciłam siebie była pustą imitacją człowieka lalką w rękach lalkarza.

- Tak znam cię od urodzenia i zawsze kroczyłam krok za tobą strzegłam cię jak umiałam. Przez jedną nie uwagę byś już nigdy nie chodziła po tym świecie umierałaś, lecz kolejny raz udało mi się złamać twoje przeznaczenie. Mogę ci tylko tyle powiedzieć, że jak cię ponownie wskrzeszono to miałaś w sobie zapieczętowaną moc i została uwolniona.  Jak zapewne się domyślasz nie jesteś człowiekiem Rin twoja moc cię uzdrowiła? Ja kolejny raz sprowadziłam cię tu na ziemie żebyś strzegła tajemnicy.

-, Wiec, kim tak na prawdę jestem, jeśli nie człowiekiem? Jaką tajemnice mam strzec?

- Jesteś Boginią moją córką Rin. Dowiesz się w odpowiednim momencie.

- Boginią hmm rozumiem i jestem twoją córką rozumiem.  I co gdy tak mi po prostu powiedziałaś to wszystko zrozumiem i w padnę w twoje objęcia i powiem mama.  Nie dość, że odebrałaś mi wspomnienia to mówisz, że jestem twoją córką i Boginią. Przestań mnie okłamywać i myślisz, że ci uwiężę, gdy tak spokojnie mi opowiadasz o naszych więzach rodzinnych.

- Wiem, że od razu mi nie uwierzysz spodziewałam się trochę spokojniejszej reakcji na te szokująca prawdę.  Nigdy nie miałaś się dowiedziałaś prawdy chciałam żebyś wiodła spokojne życie nienękana przez moich wrogów, którzy chcą mojej mocy i krwi.  Odziedziczyłaś po mnie moje dziedzictwo jesteś strażnikiem życia i śmierci twoja moc pozwala przywołać żywych lub martwych lub odsyłać. Jak zapewne wiesz jesteś moją następczynią Rin.

-, Ale powiesz mi, chociaż jak mam odnaleźć moje fragmenty wspomnień. Chociaż tyle jesteś mi wina.

- Musisz odnajdywać osoby, z którymi spotkałaś się zanim straciłaś wspomnienia i przypomnieć sobie, kogo tak kochałaś, że mogłaś za niego oddać życie.

-, Nie rozśmieszaj mnie jak mam ich poszukać skoro ich nie pamiętam?  Nie rozumiem, dlaczego jestem Boginią?

- Przykro mi Rin, ale mój czas mija muszę już iść jeszcze zobaczymy się i w tedy na niektóre pytania odpowiem. Ach bym zapomniała tę dziewczynę, którą spotkałaś dzisiaj znasz ją oraz chłopak, który cię omijał też. Oni cię znali tyle tylko mogę wyjaśnić żeby nie zaburzyć twojego przeznaczenia bardziej.  Powodzenia mój Ciemny Aniele.

- Naprawdę, ale ja ich nie pamiętam i to, dlatego głowa mnie tak bolała.

Gdy tak chwile uspokoiłam się dotarło do mnie, że nie jestem sama.  Bez głośnie wyszeptałam słowo, które nie chciało przejść mi przez gardło.  Mama jak ciepło brzmi mam mamę, która mnie kocha tak jak chciałam bez warunkowo, ale dlaczego dopiero teraz ukazała mi, że jest. Już otwierałam usta żeby oto się zapytać, gdy spostrzegłam, że jestem sama już ciepła nie czułam nagle sobie coś przypomniałam.

- Kagome tak ta dziewczyna miała na imię.

 Niespodziewanie po lesie się rozniosło dość głośny dźwięk, który źródłem była to młoda kobieta, która stała smutnym wyrazie twarzy.

-Jestem taka głodna o jak miło, że jest pieczona ryba.

Z radością zjadłam ze smakiem niespodziewany przysmak zapałem oblizałam sobie palce żeby ponownie poczuć smak ryb i nagle przed moimi oczami ukazał się piękny mężczyzna w różnobarwnej szacie w długich srebrzystych włosach odwrócił się dominie, lecz twarzy miał zamazaną. Od razu wstałam wiedziałam, że jego muszę odnaleźć czułam zbliżającą się postać i ciepło rozlewające się wokół mego serca ponownie. Wiedziałam instynktownie, że zbliża się mój towarzysz drogocenny przyjaciel.

- Witaj Rin widzę, że mnie trochę z tamtego życia mnie pamiętasz to dobrze wiec mam na imię Hokage.

- Miło mnie cię ponownie widzieć Hokage, czyli ogień i cień pasuje do ciebie.

- Masz racje a wiesz, kto mi tę imię nadał.

-, Kto?

- Ty Rin jak byłem szczenięciem a ty miałaś zaledwie trzy lata i po tym zdarzeniu musiałaś opuścić królestwo?

-, Dlaczego? Opowiedz mi trochę o tamtym życiu.

- Jesteś najsilniejsza ze wszystkich nieśmiertelnych istot władczynią Ciszy zawdzięczasz dziedzictwo po matce oraz po ojcu królestwo i strażników. Jeden z Lordów miał na twoim punkcie obsesje i chciał żebyś została jego żoną i potem chciał cię zgładzić sam chciał rządzić potęgą Królestwa. Ale na szczęście się jemu nie udało twoja matka odkryła postęp i wysłała cię na ziemię.

sobota, 1 października 2011

Rozdział.3

Obudziłem się czułem jej zapach subtelny i taki ciepły jak za dawnych czasów, gdy uświadomiłem sobie, że to nie moja wyobraźnia ponownie płata mi figla. Byłem jak nowo narodzony grota gdzie w niej od pewnego czasu mieszkałem była brudna i ciasna oraz dusząca.

-Jaken ona żyje i na pewno ją odnajdę.

- Tak Sesshomaru-sana.

Wyszedłem z krainy rozpaczy i spostrzegłem, że promienie słońce tak ciepło mnie otulają aż się uśmiechnąłem niedaleko mnie paśli się Ah-Un. Dzisiaj postanowiłem, że odnajdę dziewczynkę, za wszelką cenę i nikt oraz nic mnie nie powstrzyma wzbiłem się na futrze i podążyłem za tropem.
- Cholera, dlaczego jej zapach jest rozproszony na wszystkie strony. Przed chwilką wyczuwałem tak wyraźnie i mogłem dosłownie wiedzieć kierunek gdzie powinienem się udać a teraz nic.  - Wyszeptałem
Poleciałem na północ czułem, że nie jestem sam, lecz nie wyczuwałem, że ktoś chce mnie zakatować tylko taki spokój. Jaki nie odczuwałem już tak od dawna, lecz wyczułem, że wiatr przywiał zapach, który tak bardzo nienawidzę, że po prostu nie znoszę? Życie może nas zaskakiwać w tak nie odpowiednim momencie i ten moment nadszedł nieznajoma moc zbliżał się do mnie z szybką prędkością. Zacząłem nadsłuchiwać, lecz nic jak na razie się nie pojawiło, ale instynkt nigdy mnie nie zawiódł, że coś było w pobliżu mnie i to coś nie chciało żebym udał się za tropem Rin. Wiec musiałem zlecieć na ziemi żeby, zaatakować go, ale wiedziałem, że do tego musiałem wiedzieć gdzie on jest. Intruz był nie widoczny i dokładnie nie wiedziałem. Polana gdzie wylądowałem była mała, ale wystarczająca żebym mógł intruza posiekać, ale jakie moje zaskoczenie było, gdy usłyszałem głos.
-Sesshomaru-san nie jesteś godzien jej. Odpuść sobie.
-, Ale, o kim mówisz i pokaż się. - Zawarczałem.
- Wiesz, o kim ja mówię. Przemyśl sobie to, bo wiec nigdy ci nie dopuszczę do waszego spotkania piesku.
- Zobaczymy.
I znikł niespodziewanie tak jak się pojawił, o kim on mówił, że nie jestem godzien czy miał na myśli Rin, bo nikogo innego sobie nie przypominam. Ponownie zbiłem się w powietrze, ale już nie wyczuwałem zapachu.
- Do diabła przez diabelski podmiot teraz nie mogę odnaleźć Rin.


W tym samym  czasie jak Sesshomaru leciał nad dolinom w poszukiwaniu Rin. Grupa Inuysha szła w stronę wioski i rozmawiali na temat pewnego zdarzenia.
- Ja nie kłamię widziałam Rin stała przed mną tak jak ty teraz. Muszę tylko powiedzieć że jest starsza.
- Kagome-chan może coś ci się wydawało?
- Sango ma racje? - Odpowiedział Miroku
- Nie to była ona wiem że to ona lecz jej oczy wyrażały tyle smutku oraz rozpaczy była bezglendna. I nie poznała mnie coś musiało jej się stać, bo ona nigdy tak się nie zachowywała.
-, Jeśli to prawda to, dlaczego nie jest z Sesshomaru przecież zawsze byli razem.
- Wiesz, co czasami zadziwiasz inteligencją Inuysha.
- Chcesz dostać Shippou.
Lisi demon wytknął język Psiemu demonowi i tak zaczęła się kolejna owocna bójka, ale jak zawsze została powstrzymana przy użyciu słowa " Osuwari ". Naburmuszony Inuysha poszedł przed siebie mrucząc pod nosem w stylu " Głupia i podła Kagome”, gdy tak szedł przez las niespodziewanie wyskoczył z niego zielony stworek.
- Ach to ty kundlu, co jesteś taki wściekły??
- Ja ci dam zaraz kundla.
I kolejny raz sprał osobę, która " nie była wina" z każdą minutą robił się bardziej wściekły i poszedł przed siebie.
-, Co temu Inuysha się stało jak by stado os jego użarło? - I zaczął masować swoje guzy.

Już od kilku dni jestem na jej tropie i za każdym razem udaje jej się uciec jak by uciekała przed kimś. Chodziłem tak żeby mnie nikt nie zauważył i słuchałem, co mówią ludzie raz mi się wydawało, że ją widzę. Naprawdę wydoroślała jej białe kimono pasowało do jej czarnych włosów. Już podchodziłem, gdy nagle wioska została zakatowana przez Pająka zaczęliśmy walczyć, gdy nagle przestraszyłem się, gdy ją zobaczyłem na przeciw niej pająk. Czułem jak ulatuje zemnie życie, ale najbardziej mnie zdumiewa, że ona obroniła się i tego Pająka w częściach pozostawiła. I nagle znikła z mojego wzroku, lecz nadal się unosił jej zapach wiec zacząłem iść, ale za chwile musiałem zrezygnować, bo został zmieszany z innymi zapachami. Wściekły zacząłem przeklinać, lecz ponownie ją zobaczyłem jak pomaga w pochowaniu mieszkańców jak dobrze to znałem. Zamyślenia mnie wyrwało piski kobiet na mój widok i mężczyzn z bronią musiałem uciekać.

Rozdział. 2

Rozdział.2

Reszta opowiadania nie została do powiedziona, bo zostaliśmy zaatakowani przez Pająka ludzie krzyczeli byłam wkurzona. Czułam, że jestem blisko odgadnięcia prawdy, że mam jakiś trop wiedziałam jak pająk zabija ludzi jak krew płynie strumieniami i ten przytłaczający zapach. Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń nie mogłam się skupić po raz pierwszy od dwóch lat.

- Mamo tato pomocy. - Krzyczała dziewczynka we łzach na przeciw niej stał pająk, który zamierzał ją zabić.

-Abinaum Ken Soto.

W kilka minut pająk rozsypał się w pył dziewczynka płakała i wołała rodziców podeszłam do niej uklękłam przy niej.

- Jesteś cała nic ci nie zrobił? Choć poszukamy twoich rodziców jak masz na imię.

- Nic mi nie jest ma na imię Midori.

- Ładne imię ma znaczenie zielony tak. Ja mam na imię Rin.

Nie minęło kilka minut, gdy spotkaliśmy rodziców dziewczynki byli szczęśliwi, uśmiechnięci, chociaż mieli rany oraz zadrapania.

- Och dziękuje, że nas wszystkich uratowałaś nie wiemy jak mamy się odwdzięczyć.

- To mój obowiązek żeby pomagać chce spotkać babcię, która miała mi dokończyć opowieść.

- Przykro mi mówić to, ale Riko-san została zabita przez pająka.

- Szkoda wiec pomogę przy pogrzebach.

- Siostrzyczko może ja bym mogła pomoc.

- Dziękuję Midori-chan.

Cały dzień zajmował nam pochowanie zmarłych zaprosili mnie rodzice Midori na poczęstunek oraz na nocek skorzystałam z zaproszenia. Na drugi dzień udałam się w podroż żebym odzyskałam chociaż część wspomień czułam, że jestem na tropie tylko muszę być wytrwała oraz poznać jak ten Youkai miał na imię. I tak kolejny dzień jestem w podróży żebym odszukać siebie dokoła mnie las wyczułam coś osobliwego. Czułam, że ktoś mnie obserwuje rozglądałam się, lecz niespodziewanie niedaleko usłyszałam krzyk.

- Pomocy niech ktoś mi pomorze! Inuysha!

Zaczęłam biec do osoby, która krzyczała wyczuwałam, że była sama a do koła niej wojsko Youkai była dziwnie ubrana. Miała zieloną krótką spódniczkę i białą bluzkę oraz strzelała z łuku, lecz zauważyłam, że zabrakło jej strzał. Zbliżali się do niej obnażyli swoje zęby i trzymali w dłoniach miecze szybkim tempem przywódca podszedł do dziewczyny.

- Oddaj mi Shikon no Tama.

- Nie oddam ci jego naprzód musisz mnie zabić.

- Na pewno cię zabije, ale naprzód dostanę klejnot.

Przyjrzałam się jej była ładna miała długie czarne włosy i łagodne ciepłe piwne oczy zachowała się bardzo odważnie. Nie pokazała po sobie, że się boi pogardliwie na niego spojrzała a on ją uderzył w twarz nie mogła już dłużej się przyglądać. Postanowiłam, że jej pomogę już się robiło za czerwienie na policzku, chociaż jestem łagodna tym razem się demon posunął za daleko bezbronną dziewczynę atakować.

-Abinaum Ken Soto.

Ziemia zaczęła pulsować dokoła mnie zaczęli się rozsypywać i znikać w ziemni żeby dziewczyna nie została w strzępach musiałam się skoncentrować na niej. Zostało wszystko zniszczone dokoła mnie i dziewczyną, która zdziwieniem mi się przyglądała drżała na całym ciele z jej oczu spływali łzy.

- Dziękuje ci za uratowanie życia.

- Niema sprawy, dlaczego na mnie się taki patrzysz??

- Nie przepraszam, ale jesteś podobna do mojej przyjaciółki, która dziesięć lat temu została wrzucona w przepaści.

- Przykro mi muszę iść mam nadzieje, że kiedyś się jeszcze spotkamy.

- Ja też mam taką nadzieje mam na imię Kagome a ty i jeszcze raz dziękuje.

- Rin. -Wyciągnęła do mnie dłoń a ja ją uściskałam i znowu zobaczyłam jej minę jak by widziała ducha.

- Masz na imię Rin??

- Tak a czy coś się stało?

Miała zamiar mi coś jeszcze powiedzieć, gdy przeleciał koło mnie Bumerang nie czekała dalej tylko poszłam w swoją drogie.

- Kagom-chan nic ci nie jest, dlaczego jesteś taka blada.

- Widziałam ją ona żyje.

Tylko tyle zdołałam usłyszeć i poszłam przed siebie zostałam o minięta przez Hanoyou miał długie srebrzyste włosy i psie uszy oraz złote oczy. Miał na sobie czerwone spodnie, czerwony płaszcz odporny na płomienie instynktownie to wiedziałam. Ale nie wiedziałam skąd, lecz miałam wrażenie, że on mi przypomina mężczyznę, który był... Zaczęła mi głowa boleć. I zemdlałam.

środa, 14 września 2011

Gdzie spełniają się marzenia Kagome i Sesshomaru.

Jest to opowiadanie o Kagomie i Sesshomaru.i rozdziały będą się ukazywały od waszych opinii. Wiec nie przynudzam i zaczynam kolejną historie.

Nazywam się Kagome Higurashi mam szesnaście lat jestem inkarnacją kapłanki Kiyko ukochana Inuysha. Wiedziałam od samego początku, że, on nie odwzajemni mego uczucia, lecz, i tak jego pokochałam. Z każdym dniem tego żałuję, bo tylko może mi dać swoją przyjaźń. Lecz tak naprawdę ona mi nie wystarcza a teraz Kikyo została wskrzeszona a Inuysha nie jest już taki jak przedtem. Tak i nie tylko ja to zauważyłam Miroku, Sango i reszta też to zauważyli z każdym odłamkiem klejnotu oddalamy się od siebie. Mam wrażenie, że, już tu nie pasuję tylko jestem im potrzebna do odnajdowania odłamków. Westchnęłam po raz któryś z kolei noc była duszna wiec dobrze nie spałam nie wiem, co się zemną dzieje, lecz czuje w sobie niepokój jak by coś się miało dziś stać? Lecz w głowie mi powstaje tylko słowo, „co”. Nagle usłyszałam jak ktoś się podnosi a ja od razu udałam, że, śpię lekko uchyliłam powieki a kogo ujrzałam białowłosego InuYshe jak patrzał się na nas czy przypadkiem się nie obudzimy. W tej chwili serce zaczął mi bić szybko tak jak za chwile miało mi z piersi wyskoczyć. Długo nie musiałam czekać żeby się podniósł i udał się w głąb lasu a ja chwile po nim poszłam za nim. Czułam, że, to, co zobaczę zaboli mnie bardziej niż bym przypuszczała. Przystanęłam chwile żeby się nie zorientował, że, go śledzę a on w tym monecie również się zatrzymał i z bijącym sercem usłyszałam jak mówi.

- Wiem, że, mnie śledzisz wyłaś, ale, już. – Wy warczał a ja już miałam pokazać się, gdy niespodziewanie z innej strony wyszła Ona,

- Jak zawsze subtelny Inyusha. Tęskniłam za tobą wiesz. – Wyszeptała, gdy nieśpiesznie podchodziła do niego a on na jej słowa delikatnie uśmiechnął się. Był w tedy taki inny nie osiągalny dla mnie w tej chwili tak jak gwiazdy. Z moich policzków spłynęli łzy bólu, rozczarowania oraz żalu dla siebie.

- Ja za tobą też tęsknię nie rozumiem, dlaczego mamy się spotykać tylko pod osłoną nocy. – Wyszeptał tak smutno, że, współczułam w tym momencie jemu.

Wiedziałam, że, on też cierpi jak ja, lecz z innej przyczyny. Nie dosłyszałam, co odpowiedziała, lecz z przerażeniem spostrzegłam, że, przytulają się i namiętnie się całują a ja, po co mam im przeszkadzać? Odeszłam w stronę obozu nie chciałam być tu gdzie on zapewne się kocha z nią a potem będzie jak zawsze tak jak nic by nie zaszło po między nimi. To nie był sen płakałam tak długo, gdy nad ranem usłyszałam jak kładzie się i chwile potem zasypia. A ja nadal nie śpię przeżywam to dalej, lecz potem postanowiłam, że, czas o nim zapomnieć.
Poszłam szybko do strumyka żeby się ochłodzić i zmazać z siebie gorycz. Kilka minut już miałam rozpalone ognisko i gotowałam wodę na herbatę chwile później dołączył do mnie on.

- Czy cos się stało Kagome wyglądasz okropnie?- Zapytał z troską i przysiadł koło mnie a ja wyczułam jej delikatny zapach jaśminu.

- Nie InuYsha źle tylko spałam. – Skłamałam nie chciałam żeby on wiedział, że, wiem o nich. Próbowałam żebym o nich zapomnieć, lecz nie potrafiłam.

poniedziałek, 12 września 2011

Rozdział. 1

Najpotężniejszy demon o imieniu Sesshomaru był w szale przez długich dziesięć lat, kiedy ciało Rin znikło przyglądałem się jemu z bliska tak jak zawsze przecież jestem jego wiernym sługą. Jestem jedyną osobą, która rozumie, co on teraz czuje wyrzuty sumienia nie pozwalają zapomnieć, że dziewczynka zniknęła, bo nie wierzy, że umarła. Nie wiedziałem jak mam jemu pomoc też mi brakuje tej dziewczynki, kiedy zniknęła uświadomiłem sobie, że była moją najlepszą przyjaciółką, jaką kiedykolwiek miałem po Sesshomaru. Inuysha już kilka razy zmierzał się ze swojemu starszemu bratu i za każdym razem wychodził bardziej poturbowany niż ostatnim razem.  Gdy pewnego razu odłączyłem się od Lorda żebym trochę od jego gniewu uwolnić się to usłyszałem rozmowę, która dotyczyła kobiety pomiędzy dwoma mężczyznami opis był taki dokładny wręcz realny tylko szczegóły mi się nie zgadzali?

- Niedaleko Góry Zmarłych mieszka tam kobieta, która opiekuje się wszystkimi nie zależnie czy to człowiek lub Youkai. Po prostu niespotykane w tych czasach spotkać takiego człowieka, lecz ona to, co innego. Jej uroda zaćmiewa wszystkie kobiety świata mówią, że uzdrawia za pomocą słów i delikatnością dłoni.

- Tak słyszałem o tym. Wiem widziałem ja naprawdę wyglądała jak klejnot jej krucze długie włosy ma rozpuszczone, gdy wiatr wieje one rozbłyskują tak jak trencza szkoda, że jej spojrzenie jest takie smutne, że w jej życiu musiało spotkać coś bardzo bolesnego. Szkoda, że mam żonę to bym sam ubiegał się o jej rękę.
- Dobrze mówisz ja jestem za stary żebym zakładał rodzinę.
- Tak myślę, że jest prawdopodobnie miko, ale pewności nie mam, chociaż widziałem jak ma przy sobie strzały. Ale nigdy jak tam byłem to nie widziałem żeby się nimi posługiwała.

- Ja sadzę, że ona nie może być miko przecież teraz każda kobieta nosi ze sobą łuk lub coś innego do samoobrony.

Dalej rozmowa potoczyła się o problemach we wiosce, lecz ja postanowiłem sprawdzić tę kobietę coś mnie do niej kierowało, lecz Rin była zapewne martwa jak mogła przeżyć. Wiec poszedłem na Górę Zmarłych była to dolina piękna i żyzna ludzie byli bardzo mili i to była jedyna wioska gdzie atmosfera była ciepła. A ludzie byli tacy radośni sądziłem z ich zachowania, że nie wiedzieli, czym jest cierpienie. Niespodziewanie stała przede mną dziewczynka o długich do pasa brązowych włosach i rubinowych oczach ubrana w zieloną sukienkę trzymała w dłoni koszyk z kwiatami.

- Nie widziałam jesteś zapewne kolejnym uczestnikiem festynu? Czy przyszedłeś do na spotkanie z miko?

- Tak przyjechałem na festyn a jest tu jakaś miko?? A jak ma na imię.

- Tak mieliśmy miko przez długi czas, lecz ona jakiś czas temu nas opuściła miała na imię Rin-sama będzie nam brakowało jej.

- A co masz na myśli, że was opuściła? Miała na imię Rin dobrze zrozumiale jak ona wyglądała?

- Nie wiem, dlaczego odeszła. Wysoka długie do pasa czarne włosy i ciemne oczy z domieszką brązu. Miałam wrażenie, że ona udaje wesołą, lecz gdy pytaliśmy się skąd ona pochodzi to milczała. Twierdziła, że pamięta tylko swoje imię, lecz Riko-sama znała ją trochę dłużej, bo przeważnie w jej towarzystwie przebywała.

- Gdzie mogę znaleźć tą Riko-sama??

- Bardzo mi przykro, ale już od dwóch tygodni nie żyje.

- To dla ciebie zapewnię cios.

Zastanawiające przecież to może być Rin, ale muszę upewnić się żebym mógł powiedzieć Sesshomaru, że żyje gorzej zemną by było gdyby ona nie była Rin. Biedny mój Pan prawie stracił zmysły od tych dziesięciu lat, kiedy czarnowłosa zniknęła. Gdybym miał włosy to zapewne straciłbym je w rok.
                                                 
- Musze wiedzieć, kim tak naprawdę jestem, bo musiałam mieć jakieś życie i dlaczego pamiętam, że nazywam się Rin? Riko już umarła to nic mnie tu nie zatrzymuje wiec trzeba wyruszyć w drogę gdzie dowiem się, kim tak na prawdę jestem.

Jestem w drodze już od kilku dni a jak na razie nie spotkałam takiej osoby, która by coś o mnie wiedziała czy miejsca, które coś by dla mnie oznaczało. Tylko czasami słyszałam jak ktoś opowiada historie o rozwścieczonym Youkai i strach w ich głosach. Ta opowieści jest taka znajoma może dla tego, że w każdej wiosce jest inaczej opisywana i dla tego mam wrażenie, że uczestniczyłam w niej. Kolejna wioska, gdy niespodziewanie zatrzymałam się, gdy po raz kolejny usłyszałam ją. Lecz tym razem opowiadała starszą kobiet opowiada identyczną historie, lecz była opisywana wiarygodnie od tych, jakie usłyszałam. Kobieta spojrzała na swoją wnuczkę, która odwzajemniła jej spojrzenie i bardzie się rozluźniła. Sercem bijącym przystanęłam koło kobiet.

- Przepraszam czy bym mogła uśąść i usłyszeć te opowieść do końca, bo mnie tak zaciekawiła.
- Tak dziecinko proszę osiądź wygodnie koło mnie. Przykro mi, bo tak dobrze nie pamiętam taki mój już wiek zacznę już nim cos zapomnę, bo widzę, że cię bardzo zaciekawiła. Był to potężny youkai nie pamiętam jak miał na imię był czy nawet jest przystojnym demonem towarzyszył jemu mały i zielony stworek oraz ludzka dziewczynka.  Jak dobrze pamiętam to dziewczyna opiekowała się nim, gdy był ciężko rany jak walczył ze swoim młodszym bratem? Ona była sierotą, lecz nie bała się jego nosiła jemu jedzenie i wodę tak trwało kilka dni, że, przyzwyczaiła się do tego mężczyzny. Pewnego dnia wioska została na padnięta przez wilki dziewczynka instynktownie biegła do Youkai, bo czuła, że przy nim jest bezpieczna, ale nie dobiegła, bo została w połowię drogi zagryziona. W tym czasie, gdy wilki ją zabijali przyszedł do niego zielony stworek i szli drogą gdzie ciało dziewczynki było poranione. Mężczyzna ten gardził ludźmi, lecz w jakimś sposobem miał sentyment do dziewczynki, która się nim opiekowała postanowił, że użyje swojego miecza Tessaigę, który potrafi uzdrawiać chorych, a nawet wskrzeszać zmarłych.

- A wie babciu jak ta dziewczyna miała na imię??

- Tak pamiętam miała na imię Rin i była miła i szczerą osobą, lecz źle skończyła.

-Ona miał tak samo na imię, ale dlaczego źle skończyła?

- Została zepchnięta przez innego Youkai, ale to ci później opowiem wiec zacznijmy, na czym ja skończyłam. Ach już wiem została przez niego wskrzeszona była szczęśliwa, że komuś na niej zależy, ale sługa był z początku o nią zazdrosny, lecz z czasem zostali przyjaciółmi. Zawsze on mógł na niej polegać a ona na nim i pewnego dnia on ją stracił za sprawą Naraku. Bo on chciał zrobić z niego swoje nowe ciał.

- I co dalej. - Zapytałam się z podnieceniem, lecz nagle wyczułam.

Prolog. cz.2

Przybiegł Inuysha razem z Kagome, a za nimi Shippou, Kirara, Sango i Miroku. Inuysha postawił Kagome na ziemi i wyciągnął Tetsuaiga, lecz zanim użył to potrzymał go stanowczy gniewny głos Sesshomaru, który był bardzo opanowany mroczny a zarazem cichy. Aura, jakim w tym momencie wytwarzał była nie do zniesienia, że nawet Kagome razem z Sango zadrżeli z przerażenia.

- Inuysha, jeśli cenisz swoje życie na tyle żeby mi nie wchodzić drogę to odpuść sobie. Jeśli nie to cię zabije a potem zajmie się twoimi przyjaciółmi.

-Sesshomaru... - Chciał jeszcze coś powiedzieć, gdy poczuł na sobie drżącą dłoń Kagome, która pokiwała głową żeby nic nie mówił. Przyjrzał się swojemu starszemu bratu w jego postaci biła siła, jakiej nie miał od ich ostatniego spotkania. Nie mógł tego zrozumieć, że ten o to mężczyzna był cały umazany krwią i z ledwością stał na swoich nogach. A miał jeszcze tyle energii i determinacji żeby każdego zabić, który by stał na jego drodze.

- Zostaw dziewczynkę w spokoju Naraku przecież to jest sprawa po między nami. Jeśli nie to nawet nie doliczysz do trzech nim cię ukatrupię.

-Puszcze ja wolno, gdy staniesz się moim nowym ciałem Sesshomaru i żadnych innych warunków nie przyjmuje. Bardziej będziesz mi pasował niż Inuysha.

Zaczął warczeć przez zaciśnięte zęby, które się stawały kłami, jego złote oczy stawały się czerwone już był ł w swojej prawdziwej postaci, gdy spostrzegł, że Naraku wymienił się spojrzeniami a Kagure skinęła głową i podleciała na piórku do przepaści i zrzuciła dziewczynkę do przepaści. Rin, która nadal nie wiedziała, co się z nią dzieje spadała niczym kamień w dół niespodziewanie spostrzegła to Kagome i zawołała.

- Inuysha szybko biegnij i ratuj Rin, która spada w przepaść.

- Dobrze Kagome.

- Też idziemy razem z nim Sango.

Sango, Maroku i Inuysha pobiegli na ratunek, lecz nie mogli nic zrobić Inuysha prawie miał ją w swoich szponach, lecz z jakimś dziwnym trafem nie zdołał ją złapać tylko urwany skrawek jej kimona smętnie zwisał w jego dłoniach. Kagura zatrzymała Sango i Miroku, lecz nie oczekiwanie pozwoliła przejść Inuysha pobiegł na ratunek dziewczynki, która i tak nie została uratowana. Nad przepaścią zaczęła się krwawa walka, która miała zadecydować o dalszych losach bohaterów.

-Kirara zostaw mnie i leć za Rin Hiraktosu. - Zawołała zrozpaczona Sango

-Fuujin no Mai.

-Miroku nie używaj Kazany, bo Naraku ma przy sobie Saimyoushou.

- Wiem Sango. Lecz i tak nie będę miał innego wyjścia, gdy będzie od tego zależeć twoje życie.

Gdy usłyszałem krzyk Kagome, że Rin została rzucona w przepaść to wszelka tama zemnie puściła nie spodziewanie skoczyłem a z moich łap unosił się czerwona poświata, która topiła wszystko, co na potkała na swojej drodze. Naraku nie zmienił swojego postawy nadal się śmiał a ja stawałem się jeszcze bardziej, żądny krwi i nie mogłem rozpoznać przyjaciół czy też wrogów za to zobaczyłem jak Jaken ucieka i krzyczy żeby każdy się chował. Byłem groźniejszym, niż przed chwilą, kiedy walczyłem z Naraku czy też z bratem za pierwszym razem w mojej prawdziwej postaci psa teraz wiedziałem, że pragnę krwi i to nie byle, jakiej. Mężczyzna był z siebie taki dumny, że nie ukrywał tego istny intrygant sam nie robił nic tylko wykorzystał innych. Tak jak dał mi rękę z odłamkiem Shikon, gdy nie pokonałem Inuysha zaczęła gnić. Szybkim skokiem doleciałem do niego zacząłem atakować a on nie był dłużny regenerował się, lecz i tak w tym słabym ciałem nie miał szans, gdy pieczęć gniewu puściła. Gdy wpadłem w szał zacząłem rozszarpywać jego ciało kwasem spalałem szczątki. Byłem w amoku, że dałem spokój ciału Naraku i rozglądałem się za kolejnym przeciwnikiem, ale Kagoma wystrzeliła strzałę oczyszczającą, która poleciała w stronę Kagury nawet ona nie spostrzegła jak został Naraku rozszarpany i zabity Zbliżyłem się tak szybko, że nawet Sango z Miroku nie spostrzegli jak szczękami wyrwałem kobiecie głowę i krew tryskała we wszystkie strony na jej twarzy było zaskoczenie i chyba jakaś ulga. Gdy byłem nadal pod wpływem gniewu pod świadomie czułem, że to wszystko z mojej winy, że tak skończyła Rin moja dziewczynka moja nadzieja na leprze jutro i teraz jutra nie ma tylko mrok. Po raz kolejny wybuchł z większą siłą niekontrolowana żądza krwi po raz kolejny rozglądałem się za kolejnym celem, który pozwoli mi te uczucie ugasić i w tedy spojrzałem na Kagoma. Przez chwile widziałem w niej Rin, która by ze pewnie by tak wyglądała. Nie mogłem tego znieść chciałem ją też rozszarpać żebym nie pamiętał, lecz Inuysha użył Tetsuaiga. Chciałem żeby każdy odczuł, co ja w tym momencie czuje ból przeraźliwy, który ten hanoyou mi zadał.

-Kaze no Kizu.

W taki sposób ją zabrał razem z przyjaciółmi uciekli, bo wiedzieli, że dziś by ich życie dobiło końca, ale i tak nie czuje się lepiej. Zacząłem wyć przeraźliwie, lecz otrząsnąłem się skoczyłem do przepaści gdzie powinna być Rin, ale nie mogłem jej odnaleźć. Serce zaczęło mi bić szybciej gniew przerodził się w nienawiść z każdym krokiem nasilał się, gdy nie widziałem jej.

- Rin gdzie ty jesteś dziedzino.

-Sesshomaru- sama słyszałem, że Inuysha nie zdążył jej w ostatniej chwili złapać było to tak jak by ktoś ją usiłował w ciągnąć do przepaści.

- Jaken zamilcz! I nie opowiadaj bzdur szukaj jej, jeśli nie chcesz być zabity i tym razem się upewnię, że nigdy nie wstaniesz.
 Ona musi być gdzieś tu nie może zniknąć z mojego życia ja ja....
Jaken uświadomił sobie, że jego Pan załamał się przez dziewczynkę, która była słabym gatunkiem, którego pogardzał i tak bardzo nawiedził. Ale tylko Rin Sesshomara zmieniła, że ludźmi tak bardzo nie pogardza pomyślał ze smutkiem i czasami był dla niego miły tak myślał zielonkawy stwór imieniem Jaken. Ich życie zamieniło się w piekło, bo nie ma przy nich promyczka nadziei, jakim była Rin nawet smoki Ah-Un byli smutni. Piekło wstąpiło na ziemie w postaci wściekłego demona, który już nie powstrzymywał się przed niczyją śmiercią.

Prolog

Wiedziałem, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym ten przerośnięty robak będzie nie uważny i dziś taki dzień nadszedł wyczułem jego zapach tak intensywnie, że nie mogłem jego znieść. Nie czekałem długo z podjęciem decyzji i wyruszyłem szybko, lecz zanim to uczyniłem popatrzyłem na śpiącą dziesięcioletnia dziewczynkę, która tak spokojnie spała i nie świadomie uśmiechnąłem się.

- Jaken pilnuj Rin.

- Tak Panie czuje tego śmiecia Naraku czy  Pan Sesshomaru idzie do niego. Mam Panu towarzyszyć?

- Zamilcz masz pilnować dziewczynki. Rozumiemy się?

Podszedłem do stworka i na poprawę pamięci strzeliłem go porządnie i udałem się do tego śmiecia, lecz nie tylko jego wyczułem i nawet mnie to nie zdziwiło Inuysha i jego towarzyszy. Nie czekałem żeby on pierwszy pojawił się przede mną warkot jaki przy tym unosił się echem. Zbiłem się na futrze i leciałem za intensywnością rozkładu ciała w kilka minut dotarłem na miejsce przeznaczenia gdzie stał we własnej osobie.  Z mojego gardła wydarł się warknięcie które pozwoliło mi uspokoić się na tyle żeby nie od razu rozszarpał go na strzępy.
-, Co się stało, że nie założyłeś bariery ochronnej nie tylko ja cię wyczułem Naraku?

- Taki miałem zamiar wybrałem dla siebie odpowiednie ciało Sesshomaru i ty się nadajesz.

- Nie bądź taki cyniczny nie udało ci się w tedy i nie uda się dzisiaj.

- Naprawdę tak uważasz? A nie myślałeś że, tak to zaplanowałem?

- Zaplonowałeś? W jakim swęsie? Nie kpij zemnie przecież kolejny raz pokonam cię ale, szybciej i boleśnie.

Nie czekałem na jego odpowiedz strzeliłem z świetlistego bicza i kwasem na mej dłoni a on nie był mi dłużny za każdym razem przybierał inną postać. Ciosy były tak idealnie wymierzone nie wiedzieliśmy kto tak naprawdę będzie tym przegranym. Byłem tak pochłonięty, że nie usłyszałem jak ktoś mnie woła, gdy  nie oczekiwanie zostałem ugodzony w ramie przez trujące żądło to usłyszałem mojego sługę jak z trudnością coś woła .

-  Panie Kagura porwała dziewczynkę kiedy na chwilkę oddaliłem się próbowałem ją jakoś uratować lecz nie zdołałem Panie.
CO????? A przecież ostrzegałem cię Jaken a ty co zrobiłeś! Pozwoliłeś jej odebrać Rin jak coś stanie się jej to pamiętaj, że długo nie pożyjesz.  Już miałem krzyczeć, lecz nagle na niego spojrzałem cały zakrwawiony i dałem za wygrane. Przecież on to wszystko zaplanował przeklęty.

- Dobrze Jaken. - Odparłem na wyraz spokojnie, lecz w środku tak się gotowałem, nawet nie czułem że, kolejny raz ugodził mnie miałem przed oczami mroczki.

- Nie uważasz, że Naraku jest dość sprytny Panie. – ze strachem spoglądał na mnie i był dość wiekrzej odległość niż jak zawsze.

- Nie po prostu jesteś mało czujny Jaken ale, nie martw się to się nigdy nie powtórzy. Prawda?

Już czułem podniecenie że, kolejny raz zanurzę tym razem miecz i pazury na zmianę w Naraku. Miałem zamiar ostatecznie z nim skończyć gdy niespodziewanie przyleciała Kagura która mi stanęła na odrodzę.  Po raz kolejny zamierzałem do uśmiercenia nie Naraku tylko kobietę która była cierniem w oku.

- Sesshomaru kagura porwała Rin i ma nie przytomną koło siebie.
Zaskoczeniem spojrzałem że, zasłaniała się nie przytomną dziewczynką którą bym pozbawił życia przed chwilką.
- Tak widzę Jaken wiec, co chcesz Naraku zanim stracę cierpliwość.

-, Po raz kolejny mam się powtarzać chcę nowego ciała dla Naraku.

- Chcesz mnie szantażować to ci nie ujdzie płazem.

Wadziłem zanim się zasłoniła strach w jej oczach lecz potem na jej krwistych ustach pojawił się uśmiech trzyma w żelaznym uchwycie jej delikatne ciałko dziewczynki czy potrafię zaryzykować jej życiem. Musze sprowadzać jak się nie uda to ponownie użyje Tenseigę ale, czy kolejny raz mi się uda ją przywrócić do życia. Lecz nie trwało to długo niespodziewanie zadrżała mi ręka, gdy tak w oddali usłyszałam znajome głosy.