sobota, 1 października 2011

Rozdział.3

Obudziłem się czułem jej zapach subtelny i taki ciepły jak za dawnych czasów, gdy uświadomiłem sobie, że to nie moja wyobraźnia ponownie płata mi figla. Byłem jak nowo narodzony grota gdzie w niej od pewnego czasu mieszkałem była brudna i ciasna oraz dusząca.

-Jaken ona żyje i na pewno ją odnajdę.

- Tak Sesshomaru-sana.

Wyszedłem z krainy rozpaczy i spostrzegłem, że promienie słońce tak ciepło mnie otulają aż się uśmiechnąłem niedaleko mnie paśli się Ah-Un. Dzisiaj postanowiłem, że odnajdę dziewczynkę, za wszelką cenę i nikt oraz nic mnie nie powstrzyma wzbiłem się na futrze i podążyłem za tropem.
- Cholera, dlaczego jej zapach jest rozproszony na wszystkie strony. Przed chwilką wyczuwałem tak wyraźnie i mogłem dosłownie wiedzieć kierunek gdzie powinienem się udać a teraz nic.  - Wyszeptałem
Poleciałem na północ czułem, że nie jestem sam, lecz nie wyczuwałem, że ktoś chce mnie zakatować tylko taki spokój. Jaki nie odczuwałem już tak od dawna, lecz wyczułem, że wiatr przywiał zapach, który tak bardzo nienawidzę, że po prostu nie znoszę? Życie może nas zaskakiwać w tak nie odpowiednim momencie i ten moment nadszedł nieznajoma moc zbliżał się do mnie z szybką prędkością. Zacząłem nadsłuchiwać, lecz nic jak na razie się nie pojawiło, ale instynkt nigdy mnie nie zawiódł, że coś było w pobliżu mnie i to coś nie chciało żebym udał się za tropem Rin. Wiec musiałem zlecieć na ziemi żeby, zaatakować go, ale wiedziałem, że do tego musiałem wiedzieć gdzie on jest. Intruz był nie widoczny i dokładnie nie wiedziałem. Polana gdzie wylądowałem była mała, ale wystarczająca żebym mógł intruza posiekać, ale jakie moje zaskoczenie było, gdy usłyszałem głos.
-Sesshomaru-san nie jesteś godzien jej. Odpuść sobie.
-, Ale, o kim mówisz i pokaż się. - Zawarczałem.
- Wiesz, o kim ja mówię. Przemyśl sobie to, bo wiec nigdy ci nie dopuszczę do waszego spotkania piesku.
- Zobaczymy.
I znikł niespodziewanie tak jak się pojawił, o kim on mówił, że nie jestem godzien czy miał na myśli Rin, bo nikogo innego sobie nie przypominam. Ponownie zbiłem się w powietrze, ale już nie wyczuwałem zapachu.
- Do diabła przez diabelski podmiot teraz nie mogę odnaleźć Rin.


W tym samym  czasie jak Sesshomaru leciał nad dolinom w poszukiwaniu Rin. Grupa Inuysha szła w stronę wioski i rozmawiali na temat pewnego zdarzenia.
- Ja nie kłamię widziałam Rin stała przed mną tak jak ty teraz. Muszę tylko powiedzieć że jest starsza.
- Kagome-chan może coś ci się wydawało?
- Sango ma racje? - Odpowiedział Miroku
- Nie to była ona wiem że to ona lecz jej oczy wyrażały tyle smutku oraz rozpaczy była bezglendna. I nie poznała mnie coś musiało jej się stać, bo ona nigdy tak się nie zachowywała.
-, Jeśli to prawda to, dlaczego nie jest z Sesshomaru przecież zawsze byli razem.
- Wiesz, co czasami zadziwiasz inteligencją Inuysha.
- Chcesz dostać Shippou.
Lisi demon wytknął język Psiemu demonowi i tak zaczęła się kolejna owocna bójka, ale jak zawsze została powstrzymana przy użyciu słowa " Osuwari ". Naburmuszony Inuysha poszedł przed siebie mrucząc pod nosem w stylu " Głupia i podła Kagome”, gdy tak szedł przez las niespodziewanie wyskoczył z niego zielony stworek.
- Ach to ty kundlu, co jesteś taki wściekły??
- Ja ci dam zaraz kundla.
I kolejny raz sprał osobę, która " nie była wina" z każdą minutą robił się bardziej wściekły i poszedł przed siebie.
-, Co temu Inuysha się stało jak by stado os jego użarło? - I zaczął masować swoje guzy.

Już od kilku dni jestem na jej tropie i za każdym razem udaje jej się uciec jak by uciekała przed kimś. Chodziłem tak żeby mnie nikt nie zauważył i słuchałem, co mówią ludzie raz mi się wydawało, że ją widzę. Naprawdę wydoroślała jej białe kimono pasowało do jej czarnych włosów. Już podchodziłem, gdy nagle wioska została zakatowana przez Pająka zaczęliśmy walczyć, gdy nagle przestraszyłem się, gdy ją zobaczyłem na przeciw niej pająk. Czułem jak ulatuje zemnie życie, ale najbardziej mnie zdumiewa, że ona obroniła się i tego Pająka w częściach pozostawiła. I nagle znikła z mojego wzroku, lecz nadal się unosił jej zapach wiec zacząłem iść, ale za chwile musiałem zrezygnować, bo został zmieszany z innymi zapachami. Wściekły zacząłem przeklinać, lecz ponownie ją zobaczyłem jak pomaga w pochowaniu mieszkańców jak dobrze to znałem. Zamyślenia mnie wyrwało piski kobiet na mój widok i mężczyzn z bronią musiałem uciekać.

Rozdział. 2

Rozdział.2

Reszta opowiadania nie została do powiedziona, bo zostaliśmy zaatakowani przez Pająka ludzie krzyczeli byłam wkurzona. Czułam, że jestem blisko odgadnięcia prawdy, że mam jakiś trop wiedziałam jak pająk zabija ludzi jak krew płynie strumieniami i ten przytłaczający zapach. Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń nie mogłam się skupić po raz pierwszy od dwóch lat.

- Mamo tato pomocy. - Krzyczała dziewczynka we łzach na przeciw niej stał pająk, który zamierzał ją zabić.

-Abinaum Ken Soto.

W kilka minut pająk rozsypał się w pył dziewczynka płakała i wołała rodziców podeszłam do niej uklękłam przy niej.

- Jesteś cała nic ci nie zrobił? Choć poszukamy twoich rodziców jak masz na imię.

- Nic mi nie jest ma na imię Midori.

- Ładne imię ma znaczenie zielony tak. Ja mam na imię Rin.

Nie minęło kilka minut, gdy spotkaliśmy rodziców dziewczynki byli szczęśliwi, uśmiechnięci, chociaż mieli rany oraz zadrapania.

- Och dziękuje, że nas wszystkich uratowałaś nie wiemy jak mamy się odwdzięczyć.

- To mój obowiązek żeby pomagać chce spotkać babcię, która miała mi dokończyć opowieść.

- Przykro mi mówić to, ale Riko-san została zabita przez pająka.

- Szkoda wiec pomogę przy pogrzebach.

- Siostrzyczko może ja bym mogła pomoc.

- Dziękuję Midori-chan.

Cały dzień zajmował nam pochowanie zmarłych zaprosili mnie rodzice Midori na poczęstunek oraz na nocek skorzystałam z zaproszenia. Na drugi dzień udałam się w podroż żebym odzyskałam chociaż część wspomień czułam, że jestem na tropie tylko muszę być wytrwała oraz poznać jak ten Youkai miał na imię. I tak kolejny dzień jestem w podróży żebym odszukać siebie dokoła mnie las wyczułam coś osobliwego. Czułam, że ktoś mnie obserwuje rozglądałam się, lecz niespodziewanie niedaleko usłyszałam krzyk.

- Pomocy niech ktoś mi pomorze! Inuysha!

Zaczęłam biec do osoby, która krzyczała wyczuwałam, że była sama a do koła niej wojsko Youkai była dziwnie ubrana. Miała zieloną krótką spódniczkę i białą bluzkę oraz strzelała z łuku, lecz zauważyłam, że zabrakło jej strzał. Zbliżali się do niej obnażyli swoje zęby i trzymali w dłoniach miecze szybkim tempem przywódca podszedł do dziewczyny.

- Oddaj mi Shikon no Tama.

- Nie oddam ci jego naprzód musisz mnie zabić.

- Na pewno cię zabije, ale naprzód dostanę klejnot.

Przyjrzałam się jej była ładna miała długie czarne włosy i łagodne ciepłe piwne oczy zachowała się bardzo odważnie. Nie pokazała po sobie, że się boi pogardliwie na niego spojrzała a on ją uderzył w twarz nie mogła już dłużej się przyglądać. Postanowiłam, że jej pomogę już się robiło za czerwienie na policzku, chociaż jestem łagodna tym razem się demon posunął za daleko bezbronną dziewczynę atakować.

-Abinaum Ken Soto.

Ziemia zaczęła pulsować dokoła mnie zaczęli się rozsypywać i znikać w ziemni żeby dziewczyna nie została w strzępach musiałam się skoncentrować na niej. Zostało wszystko zniszczone dokoła mnie i dziewczyną, która zdziwieniem mi się przyglądała drżała na całym ciele z jej oczu spływali łzy.

- Dziękuje ci za uratowanie życia.

- Niema sprawy, dlaczego na mnie się taki patrzysz??

- Nie przepraszam, ale jesteś podobna do mojej przyjaciółki, która dziesięć lat temu została wrzucona w przepaści.

- Przykro mi muszę iść mam nadzieje, że kiedyś się jeszcze spotkamy.

- Ja też mam taką nadzieje mam na imię Kagome a ty i jeszcze raz dziękuje.

- Rin. -Wyciągnęła do mnie dłoń a ja ją uściskałam i znowu zobaczyłam jej minę jak by widziała ducha.

- Masz na imię Rin??

- Tak a czy coś się stało?

Miała zamiar mi coś jeszcze powiedzieć, gdy przeleciał koło mnie Bumerang nie czekała dalej tylko poszłam w swoją drogie.

- Kagom-chan nic ci nie jest, dlaczego jesteś taka blada.

- Widziałam ją ona żyje.

Tylko tyle zdołałam usłyszeć i poszłam przed siebie zostałam o minięta przez Hanoyou miał długie srebrzyste włosy i psie uszy oraz złote oczy. Miał na sobie czerwone spodnie, czerwony płaszcz odporny na płomienie instynktownie to wiedziałam. Ale nie wiedziałam skąd, lecz miałam wrażenie, że on mi przypomina mężczyznę, który był... Zaczęła mi głowa boleć. I zemdlałam.