wtorek, 5 czerwca 2012

Rozdział.11

Po raz kolejny obudziłam się w nocy jak zapewne po kolejnym bólu głowy, który nie mijał od czasu spotkania Kagome i pozostałych. Czułam, że po bokach ma swoje wilki, które strzegą mnie wyczuwałam kogoś jeszcze i to mi się nie pasowało. Zmarszczyłam brwi chciałam odejść od nich nie czułam się dobrze przy takiej licznej grupie.

-, Co ci jest? – Usłyszałam w umyśle czyiś inny głos.

- Nie czuje się dobrze, gdy jestem w większej grupie. – Odpowiedziałam Hokage.

-, Dlaczego?

- Mam wrażenie jak by ktoś wyczekiwał, kiedy jestem słaba i w tedy zaatakuje? – Wysyczałam krzywiąc przy tym usta.

- Nie jest tak Rin my cię obronimy za cenę naszego życia.

- Nie wiem może masz racje, ale wole być czujna. Nie wiadomo, kiedy przyjaciel staje się wrogiem.

- Coś sobie przypominałaś?

- Tak imię Jaken, ale nie wiem, kim on jest?

- Mamy czas spokojnie Rin a teraz spróbuj zasnąć.

- Dobranoc.



W tym samym czasie w innym wymiarze niespiesznie szedł korytarzem zamku srebrnowłosy mężczyzna. Podeszła do niego kobieta w czarnym mundurze z ciemnymi rozpuszczonymi włosami.

- Kaze zawiodłeś Lord ci tego nie wybaczy. Mam nadzieje, że zginiesz.- Odpowiedziała udawanym smutkiem, lecz jej ciemne oczy wyrażały satysfakcję.

- Doprawdy nie tylko ja odniosłem porażkę Uma.

Kobieta odeszła wściekłym krokiem a Kaze uśmiechnął się i poszedł dalej żeby złożyć raport. Już miał zapukać w drzwi od komnaty, gdy instynktownie musiał uchylić się, bo martwe ciało wyważyło drzwi.

- Następnym razem każdy zastanowi się żeby mi przynosił dobre wieści. – Wysyczał nie mógł powstrzymać gniewu.

Na środku komnaty stał młody mężczyzna w białych krótkich włosach i również z białymi oczami. Nie przechylnie spojrzał na wchodzącego mężczyznę już miał jego zabić, gdy ten uklęknął.

- Lordzie odnalazłem Rin mam dobre wieści ona straciła pamięć.

- Tak to jest dobra wiadomość, ale dlaczego nie sprowadziłeś jej tutaj?

- Lordzie ja…

Nie zdążył dokończyć, gdy poczuł, że jest duszony z trudnością próbować oddychać lecz nie miał w płucach żadnego powietrza. Już miał wrażenie, że już tak skończy gdy nieoczekiwanie Lord zwolnił uścisk a mężczyzna zaczął łapczywie łapać powietrze.

- Kaze dam ci ostatnią szanse przyprowadź mi do mnie swoją przyszłą małżonkę.

Nikt nie wiedział, że ich rozmowa jest podsłuchiwana przez kobietę, która znienawidziła Rin z całego serca. Jej oczy zabłysły wściekłością, że mogli spalić każdego i nie cofnie się przed niczym żeby dopiąć swego. Szybko uciekła żeby nikt się nie dowiedział, że podsłuchiwała a nie zamierzała być ukarana i nie zemścić się na kobiecie która odebrała jej ukochanego.

Miałem wrażenie, że w końcu umarłem, lecz szybko zostałem wyrwany z głupiego wrażenia. Gdy tylko poruszyłem się poczułem na całym ciele przeraźliwy ból, który pozbawił mnie na chwile oddechu. Nie wiedziałem, w jakim sposób przeżyłem nie wiedziałem, kto mnie uratował, lecz jedno było pewne byłem temu kimś wdzięczny za uratowanie. Wpatrywałem się w gwiazdy, które jasno dziś świeciły miałem wrażenie, że czuje Rin serce zabiło mi szybciej. Chciałem się podnieść, lecz ból sprawił, że musiałem zrezygnować i wtedy ich zobaczyłem. Czterech mężczyzn każdy inny i silny tylko jeden z nich przypominał mi kogoś z przeszłości już miałem zapytać, gdy ktoś mi przerwał.

- Jesteś słaby już dawno powinieneś być martwy. – Wysyczał blondyn z ostrymi rysami twarzy.

- Jun daj spokój niech odpocznie a jak nabierze siły będziesz mógł walczyć. – Odpowiedział niebiesko włosy.