piątek, 4 listopada 2011

Rozdział.6

Chodziłem już tak od jakiegoś czasu po okolicy i wyczuwam ten drażliwy zapach, który był tak wszędzie nie pozwalał mi na wytropienie Rin.  Gdy już mam go w zasięgu rąk to mi umyka doprowadzając mnie do furii zgrzytam zębami czasami mam wrażenie, że robi to specjalnie. Pojawia się, gdy wyczuwam jej zapach jest jak Jaken denerwuje mnie tak samo. Po zastanowieniu stwierdzam, że Jaken nie jest tak wkurzający jak ten intruz, który stoi za barierą iluzji.

- Sesshomaru-san ktoś się zbliża. – Odpowiedział piskliwy głos zielonego sługi.

- Widzę idziemy.

 Tak to ta kobieta, w której jest zakochany Inuysha ciekawe, co ona robi tu myślałem, że już dawno poszła w zaświaty, ale nie a to niespodzianka. Przystanęła koło mnie popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się tak jak by coś wiedziała, czego ja nie, nie lubiłem jej bardziej niż Kagome.  Tamta druga była bardziej kobieca delikatna miałem sentyment dla niej.

-, Czego chcesz Kikyo.

- Mam dla ciebie wiadomość musisz odszukać Rin i powstrzymać Lorda.

-Nie odnoś się tak do Sesshomaru-sana glinowa kobieto pożeracz dusz. – Z pogardą wysyczał i splunął pod jej nogi.

- Zamilcz Jaken. Wiec, co ma Lord do Rin.

- On chce jej władzy i śmierci ty musisz ją odnaleźć przed nim Sesshomaru.

-, Jaki masz interes żeby mi pomagać Kikyo?  Wiec gdzie mam ją szukać?

- Z Inuysha musisz pospieszyć się nie masz dużo czasu włośnie teraz rozmawia z jego sługą.

Chciałem jeszcze ją zapytać, lecz rozpłynęła się w powietrzu jak mgła zbiłem się w powietrze a Jakien wołał za mną żebym jego nie zostawiał. Nie mogłem czekać na głupka, który wrzeszczy w kulko i ponownie zostałem powstrzymany przez niewidzialną siłę. Nie przepadam za zapachem hanoyou, ale tym razem muszę wyczuć jego. Drażni mnie, że jesteśmy braćmi, ale dziś zrobię wyjątek i nie zabije jego. Latam już kilka godzin wzdłuż lasu do moich nozdrzy dolatuje zapach Inuysha i jego towarzyszy oraz niespodziewanie Rin i trzech innych. Jak na razie ich nie widzę nagle czuje za sobą dotyk czyiś rąk na mojej szyj zaciska się pozbawia mnie powietrza? Próbuję się wyrwać z kleszczy, lecz jak na razie się nie udaje robię się czerwony z trudem biorę oddech powietrza. Ta namiastka powietrza pozwala mi się zabrać siły i wyrwać z nich czerwień zabarwia mi oczy. Nie mam już litości przed intruzem mierzymy się jest to kobieta o bordowych czerwonych włosach i dużych granatowych oczach.

- A jednak dalej ci nie pozwolę przejść psie.

- Zobaczymy mała.

Dobyła swój miecz w dłoń był większy od niej samej nacierała na mnie nie często byłem pod czyimś wrażenie, ale ona to sprawiła. Jej oczy zabłyszczeli czerwienią nie spodziewanie w drugiej dłoni znalazł się następny też taki sam duży. Władała nimi jak byli to drewniane zabawki, lecz metale ze sobą tańczyły brzęk był jak muzyka, która się rozniosła po otoczeniu. Nie czekałem na zadanie mi śmiertelnego ciosu uskoczyłem do tyłu, ale udało mi ja zranić, lecz nie było to groźnie zranienie. Ona szybko pozbierała się i szybko przebiła mi ramię trysła mi krew, która barwiła się w zielony kolor a nie czerwony. Traciłem koncentracje chciałem podejść do niej, ale nogi podemkną się ugięły. Trucizna tylko tyle zrozumiałem.

- Och nie powinieneś stracić czujności psie. I widzisz jak za to płacisz.

- Zamilcz. - Wydusiłem za ciśniętych ust szept na tyle mi pozwoliła trucizna.

- Hahaha oj bym zapominała zasmakowałeś Kła Zguby. Po dokładnym przeliczeniu pozostało ci nie całe dwadzieścia minut życia. Przygotuj się na drogę do za światów.

Chciałem walczyć, ale z dłoni mi wypadł miecz nie mogłem ponownie go wziąć, bo już nie miałem czucia w dłoniach pozostał mi tylko świetlny bicz. Raz się zamachnąłem już myślałem, że obetnę jej głowę, lecz ona unikała ciosu była szybsza niż przedtem. Osunąłem się na ziemne z ledwością ją widziałem powoli traciłem czucie w dolnych partiach ciała w ustach czułem metaliczny smak. Zdołałem się podciągnąć, żeby stanąć o własnych nogach podtrzymywała mnie Tessaiga.

- Och zapomniałam się przedstawić gdzie są moje dobre maniery mam na imię Abumi.

- Pożałujesz za chwile rozszarpie cię jak planowałem. –  Gdy tak szeptałem z desperacją żeby zaczerpnąć oddechu spływała mi z ust krew. To był już ostatni stadium działania trucizny 

- Tak próbuj może będziesz miał taką szanse. – Zadrwiła z niego podobało jej się taki widok.