piątek, 9 grudnia 2011

Rozdział.8

Czułem z każdą chwila, że tracę siły z ledwością mogłem wstać, lecz nie mogłem się podać, bo wiedziałem, że gdzieś jest ona, która czeka na mnie. Postanowiłem zacisnąć zęby próbowałem walczyć z trucizną, która rozprzestrzenia się po moim ciele, gdy się ruszam i po kilku minutach ciężkiego wysiłku stanąłem chwiejnie na nogach. Patrzyłem na nią jak jej bordowe czerwone włosy powiewały na lekkim wietrze jej granatowe oczu iskrzył żądzom mordu i wiedziałem, że ta chwila jest dla mnie decydująca postanowiłem ponownie zawalczyć, lecz jakiś głos rozniósł się po mojej głowie i wyszeptał mi słowa.

Abumi zaciekawieniem patrzała jak mężczyzna próbuję w stanąć i walczyć była zadowolona z szybkiego zakończenia zadania. Lecz jej intuicja podpowiadała żeby nie być takim pewnym szczęścia przecież to on w szale zabił Naraku. Choć teraz wydawał się na granicy życia i śmierci, lecz w jego oczach można zobaczyć płomyczek desperacji. Na ten widok przeklęła i dopiero w tej chwili zobaczyła jak z Sesshomaru się dzieje coś dziwnego. Miał zamglone oczy usta otwarte i coś szeptał i patrzał się na Tenseiga tak jak by z nią rozmawiał. I nagle spojrzał na kobietę obnażył złowieszczym uśmiechu swoje kły. I był już koło niej ona z niedowierzaniem patrzała na przeciwnika.

- Jeszcze masz siłę.

- Tak mam przygotuj się.

Gdy to powiedział uderzył ją w twarz miała na policzku szramy po jego pazurach. Pomasowała ranę i ze wściekłością chciała jego mieczem przepołowić, lecz jej to się nie udało, bo mężczyzna przeskoczył nad jej głową. A ona patrzała oniemiała na niego.

- Pożałujesz będziesz błagał mnie o szybką śmierć.

- Tak? A może jednak to ty będziesz mnie błagała?

I uśmiechnął się delikatnie, lecz chwile później zadrżał i podszedł do Abumi tak, blisko że, mógł jej zapach poczuć pachniała fiołkami. Granatowo oka z przerażeniem patrzała jak on wyciąga do niej dłoni a ona chce ją obciąć, lecz coś jej nie pozwala tego uczynić. Zadrżała serce biło jej w piersi tak jak by miało w każdej chwili wyrwać się czuła, że, w pewnym monecie mogła przyznać przed samą sobą jej godzina wybiła. I poczuła na swoim ramieniu delikatny dotyk przez chwile był nawet przyjemny przez chwile, gdy nie poczuła straszliwego bólu, jaki był przez wyrwanie ręki.

- Słota jesteś. - Zaczął swoją dłoń zlizywać żeby zasmakować jej krwi.

- Ty palancie to bolało i jestem oszpecona! - Krzyknęła kobieta, która trzymała dłoń na ranie przez palce krew spływała.

Ale to nie było koniec ta zabawa miała trwać tak długo do puki jemu się nie znudzi. W jego uszach biła muzyka śmierci po raz kolejny ją usłyszał zapach śmierci jego opętał.  Śmierć zajrzała w kobiecie w oczy a demon obnażył swoje mordercze kły.

Niedaleko gdzie rozgrywała się walka pomiędzy Sesshomaru a Abumi stała kobieta jej białe włosy miała zapięte w kok była niewidoma, ale miała dar, dzięki czemu mogła widzieć tego, co niektórzy nie mogą zobaczyć. Niespodziewanie podszedł do niej niebiesko włosy mężczyzna, który kochał rozlew krwi tą samą miłością, co tą tu kobietę.

- Nie powinnaś tu stać sama a co by było jak by ktoś cię zakatował. - Przez chwilę można w jego glosie było wyczuć nutkę niepokoju.

- Ty jesteś mym rycerzem. - Uśmiechnęła się delikatnie chciała jego dotknąć, lecz by jej się to nie udało gdyby on nie złapał jej ręki.

- Wiem, ale, nie powinnaś tego robić obiecaj mi.

- Nie mogę tego ci obiecać.

-Dlaczego?

- Mam dla ciebie zadanie powstrzymaj... - Już miała odpowiedzieć, kogo gdy się osunęłaby upadła gdyby jej nie złapał mężczyzna.

- Nie powinnaś się tak męczyć.

Wziął ją na ręce i poszedł nie patrząc na walczących jego oczy wyrażały smutek jak niósł jej ciało i patrzył na nią. Naprzeciw niego wyszli trzech kolejnych mężczyzn, którzy mieli w oczach troskę jak zobaczyli nieprzytomną kobietę.